06:53

Mikołaj

Mikołaj
W tym roku Maja Mikołaja sobie wygrała :) Zdolna z niej dziewczyna.
Często znajomi mówią nam, że warto zgłaszać córę do konkursów, bo wygląda cudnie. My jako rodzicie prężymy się dumnie słysząc takie pochwały, ale dobrze wiemy, że każdy Maluszek jest piękny. Jeszcze się nie spotkałam z małym i brzydkim brzdącem. To po prostu niemożliwe :)

Mile podłechtani postanowiliśmy zgłosić Małą do konkursu, w którym wygraną były pierwsze klocki. Zdjęcie konkursowe miało przedstawiać dziecko wraz z wieżą zbudowaną z klocków. Szybko cyknęłam fotę, wysłałam i szczerze mówiąc, nie bardzo liczyłam na wygraną. A tu jednak miła niespodzianka :)

To nasze zdjęcie, które wygrało:


A to Majkowa nagroda:


Warto brać udział w konkursach :) Maja od rana rozpracowywuje swoją nową zabawkę.

Konkurs był organizowany przez portal babyboom w ramach kalendarza adwentowego. Jeżeli macie ochotę - to zaglądajcie na stronę Kalendarza -gdzie codziennie czekają nowe i bardzo ciekawe wyzwania.

06:04

Nasze BLW

Nasze BLW
Maja od urodzenia jest piersiowym dzieciakiem. Pije jak smok, o każdej porze dnia i nocy. Od samego początku byłam przekonana do metody BLW, jako metody rozszerzania diety. Jednak z racji tego, że Majka jest bardzo drobną dziewczynką, zdecydowaliśmy karmić ją zarówno papkami, jak i stosować BLW.

Spotkałam się z opinią, że tak się nie da, że dziecko przyjmujące przecierane potrawy nie będzie chciało spróbować niczego w kawałkach i na odwrót. Nic bardziej mylnego :) Mała ma swoje ulubione słoiczkowe obiady, jak i produkty, które dostaje do rączki. Je niewiele, ale poznaje nowe smaki i cieszy się jedzeniem.

Jedyna potrawa, do której nie może się przekonać, to kaszki. Być może dlatego, że są przygotowywane na mleku modyfikowanym. Ciężko jest mi dobrać konsystencję takiej kaszki. Nie wiem czy powinna być rzadka czy gęsta. Mam nadzieję, że w końcu je polubi :)


06:02

Co z tą rybką?

Co z tą rybką?
Z każdej strony jesteśmy zalewani falą informacji, że rybę należy jeść dwa razy w tygodniu. Każdy o tym wie, ale mało kto praktykuje. Ja się wcale temu nie dziwię. Dostęp do świeżej i dobrej ryby jest w Polsce utrudniony. Teraz, w dużym mieście łatwo znaleźć rybny sklep, ale np. w mojej rodzinnej mieścinie można kupić co najwyżej pangę, pstrąga czy łososia. Na tym wybór się kończy.

W słoiczkach dla dzieci mamy dania z rybką, która zawsze okazuje się być łososiem. No dobrze - łosoś jest pyszną i bogatą w składniki odżywcze rybą, ale posiłki powinniśmy urozmaicać. Widziałam ostatnio, że bobovita wprowadziła dania z tuńczykiem, jednak podchodzę do nich sceptycznie, ponieważ tuńczyk nie jest polecany dla dzieci ze względu na możliwość posiadania metali ciężkich.

Na szczęście z pomocą przyszła mi Majki babunia, która mieszkając za granicą podsyła nam pyszne rybki. Dlaczego u nas producenci nie mogą ich sprzedawać?

Mamy tutaj:
  • łososia
  • leszcza
  • pstrąga
  • dorsza
  • morszczuka
  • okonia
Nawet dostępny na naszym rynku hipp produkuje dania z rybą, których niestety nie sprzedaje w Polsce. Oprócz dorsza mają w swojej ofercie na pewno morszczuka, którego Majka już zdążyła spałaszować.


Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie można dostać więcej potraw z rybami.

05:36

8 miesięcy Majki

8 miesięcy Majki
Cztery dni temu Majeczka skończyła 8 miesięcy. Szybko leci ten czas.. Ostatnie dni (i noce) mijają nam na ciągłym cycowaniu.. Wczoraj na wizycie kontrolnej okazało się dlaczego. Małej wychodzi na raz 6 zębów! Myślałam, że tylko 3, a tu taka nowina. Na razie pojawiła się tylko prawa dolna jedyneczka. Czekamy na resztę.

Maja rozwija się prawidłowo, chociaż nie zabiera się do raczkowania. Wydaje mi się, że pominie ten etap. Jak tylko siedzi i ma się czego złapać, to od razu stoi i sprawia jej to ogromną frajdę. Trzymana pod paszkami maszeruje stawiając całe stopy. Wydaje mi się, że to jednak trochę za wcześnie na naukę chodzenia, więc nie praktykujemy "prowadzania".

Wzrostem wpasowuje się idealnie w 50 centyl. Ma teraz 70 cm. Wagowo wygląda to dosyć kiepsko, bo jest w 3 centylu. Waży 7150g. Nas to nie martwi, ponieważ cała rodzina męża jest bardzo drobnej budowy, a Majka nie wygląda, jakby jej czegoś brakowało. Na szczęście mamy złotą panią pediatrę, która nie zadręcza nas niepotrzebnie. Za dwa miesiące wybieramy się jednak na kontrolną morfologię, bo Maja nie toleruje żółtka, więc trzeba zbadać poziom żelaza. Przez ząbkowanie troszkę mniej je gotowanych posiłków, ale tutaj ratuje nas BLW :)

A tak wygląda nasz 8miesięczny Skarb:




05:29

Z Majkowej biblioteczki

Z Majkowej biblioteczki
Fioła na punkcie książek miałam zawsze. Do tej pory rzadko je kupowałam, wystarczały mi te z biblioteki. Mimo to, przez cały czas marzyłam o własnej biblioteczce. W planach mamy zakup mieszkania, więc będzie okazja do wstawienia regału specjalnie na książki. Trochę książek przez ćwierćwiecze udało mi się zgromadzić, ale uznałam, że to stanowczo za mało.
Mamy więc z Majką taką akcję - raz w miesiącu kupujemy sobie po książce. Jedna dla mamy, druga dla córy :) Powiększanie Majkowej liczby czytadeł sprawia mi ogromną frajdę. Sporo czasu spędzam na wyszukiwanie nowych tytułów.
Rok Tuwima powoli dobiega końca, ale nie u nas. Lokomotywa pędzi co tchu, a w niej Murzynek Bambo bawi się z Dyziem Marzycielem.

Przedstawiam Wam książkę "Wiersze dla dzieci" J. Tuwima.


Jest to książka wydana przez wydawnictwo Wilga. Jej największą zaletą (oczywiście poza tekstami) są ilustracje genialnego Macieja Szymanowicza.

Tutaj jeden z przykładów:


Majki ulubionym wierszem jest oczywiście "Lokomotywa". Zaśmiewa się, gdy mama udaje, jak para bucha, jak zmienia się tempo wiersza. Z zainteresowaniem ogląda ilustracje i bardzo chętnie by je zjadła ;) Minusem jest to, że trzeba bardzo uważać, żeby Mała przy czytaniu książeczki nie podarła.

Gorąco wszystkim polecam. My swoją książkę kupiłyśmy w dyskoncie internetowym Aros :) - Nie wiem jak oni to robią, ale mają bardzo niskie ceny :)

Dla ciekawskich spis treści:





06:20

Wspólne spanie

W trakcie ciąży byłam święcie przekonana, że Majka będzie spała w swoim łóżeczku. Naczytałam się sporo o tym, jak to źle, jak dziecko śpi razem w rodzicami. Twardo postanowiłam, że każdy musi mieć swoje prywatne miejsce odpoczynku.
Po porodzie przez pierwszy tydzień Majka spała książkowo. Sen w łóżeczku nie był żadnym problemem. Niestety po tygodniu nasze dziecię pokazało, że sen to nie jest coś, co ją kręci ;) Wycieńczeni zasypialiśmy razem w naszym łóżku. Mała nie dała się odłożyć. Każdy najmniejszy ruch góra - dół automatycznie ją wybudzał. Nie było szans pokonać odcinka łóżko - łóżeczko z nieobudzonym dzieckiem.
Na szczęście udało nam się wypracować kompromis. Maja śpi z nami, ale tak naprawdę obok nas na dostawianym łóżku. Zdarza się, że ląduje pomiędzy nami, ale bardzo łatwo można ją przenieść. Jest to sporym ułatwieniem, m.in. dlatego, że w nocy karmimy się często na śpiocha i nawet nie pamiętam ile razy była karmiona ;)
Nie zdarzyło się nam jej przygnieść, strącić itp. Teraz we wspólnym spaniu nie widzę nic złego, chociaż na początku miałam wiele wyrzutów sumienia. Być może to wina przeczytanych artykułów, poradników i rad innych mam. Wiem, że warto zaufać sobie i swojemu instynktowi. Majka do swojego łóżeczka oczywiście wróci, ale dopiero wtedy, jak nie będzie podjadać w nocy.
A jak u Was jest ze wspólnym spaniem? Popieracie? Negujecie? Praktykujecie?

09:45

Perełki z drugiej ręki

Perełki z drugiej ręki
Nigdy nie byłam dobra w zakupach w ciucholandach. Ba! Kiepska byłam.. Zupełnie beznadziejna. Nigdy nic sobie nie kupiłam.. Jak już coś mi się spodobało, to cena skutecznie odstraszała. Krakowskie sh są do bani. Ciuchy w robanie kosztują krocie. Zrezygnowałam z tej wątpliwej przyjemności odwiedzania szmateksów.

Aż tu nagle... Eureka! W moim rodzinnym miasteczku na targowisku można obkupić Malucha za grosze. Gdy tylko odwiedzam rodziców, staram się wybrać na małe zakupy. Żałuję tylko, że ciągle nie znajduję niczego dla siebie. Poniżej kilka perełek z ostatnich zakupów.


1. Kurtka Mothercare


2. Bluza Next

3. Pumpy Next

4. Sukienka Next

5. Getry Grain de ble


6. Body Carters

7. Spodnie George

8. Ogrodniczki M&Co
 
 Wszystko kosztowało mnie plus minus 30 zł :)
 
 

 


05:52

Chorujemy

Chorujemy całą rodziną :( Zaczęło się od Majkowego kataru, który w piątkową noc przerodził się w wysoką gorączkę - ponad 39 stopni. W sobotę gorączkowo szukaliśmy lekarza, który nas przyjmie. Niestety trafiliśmy kiepsko :/ Lekarka była niekompetentna - bez zaglądania do buzi stwierdziła u Małej zapalenie gardła, naprzepisywała sporo lekarstw, które są przeznaczone dla dzieci od lat 6 i antybiotyk w za dużej dawce :( Po sprawdzeniu jej w znanym lekarzu okazało się, że nie my pierwsi zostaliśmy tak potraktowani.. Na szczęście gorączka ustępuje dzięki zwykłemu paracetamolowi, a do swojej pani doktor idziemy już jutro.

Sporo problemu stwarza mi oczyszczanie noska naszego niemowlaczka. Trzeba to robić kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt razy dziennie i Mała na sam widok aspiratora zaczyna płakać. Niestety nosek udrażniać trzeba, pomimo że serce się kraje..
Na domiar złego rozchorowaliśmy się razem z dzieckiem. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że tak ciężko będzie zajmować się Malutką, gdy samemu jest się chorym. Mam nadzieję, że szybko nam przejdzie :)

04:59

Pół roku

Pół roku
Majka skończyła wczoraj pół roku. Jak to szybko minęło! Jeszcze nie tak dawno była małą fasolką w moim brzuchu. Ani się obejrzę, a będziemy przeżywać pierwsze dni w szkole, pierwsze miłości, studia, pracę... Wzruszyłam się wczoraj niesamowicie. Miłość do dziecka to coś pięknego, codziennie rośnie :)

Małe podsumowanie:
  • Waga i wzrost - nieznane, podejrzewam, że dobijamy do 7 kg
  • Rozmiar pieluszek 3
  • Rozmiar ubranek 3-6 msc, 68 cm
  • Ząbkowanie w toku (strasznym toku!)
  • Koszmarne noce - co prawda Maja śpi, ale cycuje na okrągło - już 4 dzień tak ma
  • Ulubiona potrawa - Dynia z ziemniakiem ( o zgrozo jak to paskudnie pachnie!)
Sukienka carters kupiona za całe 5 zł :)

11:36

Rozszerzanie diety, czyli śliwka śliwce nierówna..

Rozszerzanie diety, czyli śliwka śliwce nierówna..
Zaczęliśmy rozszerzać Majce dietę. Za tydzień skończy 6 miesięcy, więc już bez obaw może poznawać nowe smaki. Na pierwszy ogień poszła marchewka (pomarańczowe kupy;)), jabłuszko ( średnio smaczne, podane w siatkowym gryzaku smakuje lepiej niż z łyżeczki), zupka jarzynowa (pychota!). Mała nie ma żadnych wysypek, ale ostatnio troszkę rzadziej robi kupkę. Kupiliśmy z tej okazji śliwkę w słoiczku, która jest jak na razie jedzeniowym hitem. Tutaj taka moja mała uwaga - sprawdzajcie składy słoiczków. Każda dziecięca firma ma w swojej ofercie śliwkę dla niemowląt, ale składy są naprawdę różne. My zdecydowaliśmy się na bobowitę, w której jest 99,8 % suszonej śliwki.

Na początku podajemy jedzenie ze słoików. Ten najmniejszy starcza nam na 3 razy, więc nie ma sensu gotować jednej marchewki, przecierać itp. Jak Majka podrośnie i będzie zjadać większe porcje, będziemy gotować i mrozić. Nie rezygnujemy z metody BLW, ale czekamy aż dziecko będzie stabilnie siedzieć.

Nie zgadzam się z twierdzeniem, że BLW nie można łączyć z karmieniem łyżeczką. Małej pasuje jedzenienie zarówno z gryzaka, jak i z łyżeczki. Mamy przy tym niezłą zabawę i czerpiemy dużo przyjemności patrząc jak córa radzi sobie ze stałymi pokarmami.

Pierwsze jabłuszko

   
Pierwsza marchewka

14:01

Dlaczego to tyle kosztuje?!

Drażnią mnie ceny produktów dla dzieci. Ciuchy, zabawki, akcesoria, jedzenie... Ktoś robi niezły interes. Na szczęście nie jesteśmy w sytuacji, gdzie nas nie stać na podstawowe rzeczy, ale to nie znaczy, że będę wydawać np. po 600 zł na krzesełko do karmienia. Za co te 6 stów? Samo karmi, przebiera, wyciera buziaka? Absurd.
Ostatnio modne są ciuchy dla maluchów od polskich projektantów/producentów. Idea świetna - kupujesz u nas, wspierasz lokalny biznes, nie zaśmiecasz otoczenia chińszczyzną. No ale proszę.... spodnie dresowe rozm. 74 cena 80 zł. Rozumiem praca, materiały, marża i inne duperele. Ale 80 zł? Wkurzają mnie te ceny.
Mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni.

11:52

Przyjaciel Miś

Przyjaciel Miś
Chyba każdy w dzieciństwie miał swojego ulubionego misia. Wielu osobom pluszak z dawnych lat towarzyszy do dziś, a inni wspominają go z rozrzewnieniem. Ja swojego ukochanego Pusia podarowałam kilka lat temu chorej kuzynce.

Wiedziałam, że Majka misia mieć powinna, ale byłam przekonana, że przyjdzie na niego pora za jakiś czas. Myślałam, że będzie wybieranie, ceremonia poznania i takie tam ;) A tu zonk. Mała w trzecim tygodniu życia postanowiła, że przestaje spać, że sen nie jest jej do niczego potrzebny. A co się robi jak się nie śpi? WRZESZCZY! I to tak wrzeszczy, że rodzice jak tonący brzytwy się łapią... Wymyślają przeróżne sposoby na kilka minut (co ja mówię - sekund!) ciszy.

Znajoma poradziła - kupcie jej misia z bijącym sercem. Mimo mojego sceptycyzmu do takiego pluszaka, zamówiliśmy taki oto model:



I co? I klapa! Majkę bicie serca nie ruszało. Miś sam w sobie tym bardziej nie... Trochę zaczęłam żałować pochopnego zakupu. Na szczęście po skończeniu 4 miesiąca misiak zyskał należne uznanie. Maja szarpie, gryzie, przytula. Nie korzystamy z opcji serducha, ale mimo to jestem z pluszaka zadowolona. Jak widać na zdjęciach poniżej, nie tylko ja się cieszę :)



Termosimy pluszaka!



 
Jak spać, to tylko z misiem



Przed zakupem warto skorzystać z porównywarki cen. Dzięki temu misiek kosztował nas ok. 80 zł. A można go kupić nawet za 130 ;)

12:14

Majkowe 5 miesięcy :)

Majkowe 5 miesięcy :)
Maja tydzień temu skończyła 5 miesięcy. Cudownie nam razem. Codziennie uczymy się od siebie czegoś nowego. W tym miesiącu Mała rozwijała się wyjątkowo szybko. Rwie się do siadania, przewraca się na wszystkie strony, nie można jej spuścić z oka nawet na chwilkę, bo od razu znajdujemy ją w innym miejscu. Ostatnie dni upłynęły nam na słuchaniu Majkowego głośnego śmiechu i pisku. Radości nie ma końca! Mata edukacyjna i leżaczek bujaczek w końcu spełniają należycie swoje funkcje.

Maja waży 6 kg, mierzy 67 cm, rozmiar ubranek 68.

Mamo obiecałaś, że różu nie będzie!

14:38

Mama szykuje się do ślubu

Mało mnie na blogu ostatnimi czasami. Ślub zbliża się wielkimi krokami i praktycznie w kilka dni trzeba wszystko pozałatwiać w rodzinnych miastach. Do tej pory jakoś wszystko szło tak bezstresowo, ale rodzina trochę sprowadziła nas na ziemię i pogoniła do roboty. Wydawało się, że najważniejsze rzeczy mamy - restaurację i muzykę. Dzisiaj ustaliliśmy menu. Czego nam brakuje? Wszystkiego! Zaproszeń, sukni, garnituru, florystki, samochodu, fryzjera, kosmetyczki, pomysłu na to wszystko!

Jutro idę polować na suknię. Nie mam kompletnie nic upatrzonego. Nie wiem co z tego wyjdzie.
Eh. A mogłam urodzić się perfekcjonistką,  a nie babskiem, co na ostatnią chwilę wszystko zostawia i niezdecydowane jest..

Polecacie może jakieś zaproszenia? Jakoś nie umiemy wybrać.. A piosenkę na pierwszy taniec? Eh Eh Eh...

07:32

Nałogi w ciąży

Do napisania tego posta zostałam zainspirowana przez Potworę . Chciałabym uświadomić mamom z brzuszkiem, że da się porzucić nałóg dla wyższego dobra.

W moim domu zawsze się paliło. Chyba właśnie przez to sama nigdy nie sięgnęłam po papierosa. Bardzo zależało mi na tym, żeby tata przestał palić. Nie chodziło mi nawet o moje bierne palenie, ale o jego zdrowie. Zawsze powtarzał, że papierosy rzuci po skończeniu 50 lat. Jak już nadeszły te oczekiwane urodziny, tata odwrócił kota do góry ogonem i stwierdził, że co prawda mówił, że rzuci po 50-tce, ale nie mówił kiedy dokładnie. W końcu postawiony pod ścianą obiecał, że pożegna się z nałogiem wtedy,  jak będzie miał wnuka lub wnuczkę. Cwane to było z jego strony, bo nie planowałam w ciągu najbliższych lat dziecka. Żadne znaki na ziemi i niebie nie wskazywały na to, że tata zostanie dziadkiem. Aż tu nagle... nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak ;) w brzuchu pojawiła się Majka. A że słowo się rzekło... Dziadek podszedł do sprawy bardzo poważnie. Wiedział, że łatwo nie będzie, więc na początek zdecydował się na elektronicznego papierosa. Niby to dalej papieros, ale bez substancji smolistych i trucia osób w najbliższym otoczeniu. Po jakimś czasie można zmieniać natężenie procentowe nikotyny, dopóki nie zejdziemy do zera. Teraz tata jest już na poziomie 0 i tylko podpala sobie elektronika ze względu na przyzwyczajenie.

Mam nadzieję, że kogoś zainspiruje ta historia. Jak widać nawet palacz z 30 letnim stażem jest w stanie porzucić nałóg.

06:30

Mały Wielki Dramat

Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce skrzywdzić swojego dziecka. Niestety wypadki się zdarzają nawet najbardziej uważnym rodzicom. Małe dzieci są ruchliwe, gibkie, sprężyste... wystarczy moment nieuwagi i nieszczęście gotowe.

My jesteśmy właśnie po pierwszej takiej wpadce. Majka ma zawsze obcinane paznokcie wtedy jak śpi. Czynnością tą zajmuje się jej tata. Zawsze jest bardzo uważny i dokładny. Niestety wczoraj przez przypadek pod obcążki dostał się kawałek opuszka, kawalątek dosłownie. Mała w ryk, pociekło kilka kropelek krwi, szybko spsikaliśmy octeniseptem i raz dwa się uspokoiła. Dziś już nie ma po tym śladu.

W wypadku najbardziej ucierpiał Majkowy tatuś. Ileż on się naprzepraszał, ile sobie zarzucał, że jak mógł, że złym tatą jest.. Pocieszałam go i tłumaczyłam, że takie rzeczy się zdarzają, że to normalne. Stanęło na tym, że teraz nie ma Majce kto obcinać paznokci.

Ot. Taki mały wielki dramat.

05:37

Jedzeniowe dylematy...

Zawsze myślałam, że dziecko karmione piersią żywi się tak do ukończenia 6 miesiąca życia. Aż tu nagle w poradnikach, książkach, czasopismach znajduję informację, że w 6 miesiącu należy już dziecku podawać inne pokarmy. Niestety moich wątpliwości nie rozwiała pediatra na zastępstwie, która stwierdziła, żeby podawać zupki jak Mała skończy piąty miesiąc.
O co tu chodzi? Dlaczego są dwie wersje? Nie chcę Majce zaszkodzić w żaden sposób, a nie wiem co robić:/ Co prawda jeszcze dwa tygodnie zanim skończy 5 miesięcy, ale już mnie drażni ta rozbieżność informacji.

Druga kwestia dotyczy podawania glutenu. Tutaj niby wszystko jest jasne - podajemy po 4 miesiącu po łyżeczce dziennie. Tylko w jakiej formie? Jak matka głupia, tak wpadła na pomysł, że znajdzie kaszkę z jakiejś dziecięcej firmy. I co? Nie dość, że się natrudziłam w znalezieniu kaszki manny, to okazało się, że w składzie ma milion innych rzeczy, w tym cukier (bobovita). Zdecydowałam się kupić zwykłą mannę  w spożywczaku. Nie mam pojęcia jaką ma mieć konsystencję, w związku z tym Majka dostaje raz kaszkę wodnistą, a raz stałą.

Trzecia sprawa: BLW czy zupki/słoiczki? Wydaje mi się, że najlepiej będzie połączyć obie metody karmienia. Nie wiem czy to się powiedzie, ale rozsądek podpowiada mi, że może się sprawdzić taki mix.

Jak już wszystko będzie ustalone to pozostaje kupić krzesełko i zastawę. Możliwości wyboru są przeogromne niestety, więc już intensywnie rozglądam się za odpowiednimi rzeczami.

14:09

Poszczepiennie

Jesteśmy już po ostatnim szczepieniu w tym roku. Majka była bardzo dzielna i tylko raz krzyknęła. Uśmiechała się do pani doktor i pielęgniarek. Jestem z niej bardzo dumna.
Niestety nasza pani doktor jest na urlopie, a pani na zastępstwie pomimo tego, że jest bardzo miła, to jakoś tak nie do końca odpowiadała na moje pytania.
Mała jest w trakcie swojego 5 miesiąca życia, więc należy zacząć podawać jej gluten i myśleć nad rozszerzaniem diety. Dowiedziałam się tylko tyle, żeby podać teraz gluten, a po 5 miesiącu zupę. Ale jak, z czym, w czym, po co, na co? Na szczęście zaopatrzyłam się w fachową literaturę.
Na dziwną zmianę na czole lekarka poleciła stosować krem dla noworodków aquastop. Po przeczytaniu składu ręce mi opadły.. Na pewno go nie kupimy. Nie mam pojęcia skąd jej się to wzięło. Jest to taka plama różowa, która czasami blaknie i robi się brązowa, czasami się łuszczy. Ma to już drugi miesiąc. Na pewno nie jest to skaza białkowa, ani uczulenie na kosmetyki. Hm.. Muszę się poradzić kogoś kompetentnego.

Mała waży 5725 g i mierzy 65(!) cm. Duma mnie rozpiera :)

06:36

Niby taka zwykła grzechotka...

Niby taka zwykła grzechotka...
Jakiś czas temu przeglądając blogi natknęłam się na krótki opis zabawek-grzechotek firmy Oball. Koncepcja ciekawa, ale czy warta swojej ceny? (ok.40-60 zł) Jakoś się nie mogłam przekonać do wydania sporej kwoty na zwykłą piłeczkę.
Kilka tygodni później (mniej więcej wtedy, gdy Majka skończyła 3 miesiące) w sklepach Biedronka można było dostać produkty Oball za 17,99 zł. Skusiłam się, chociaż muszę przyznać, że dalej nie byłam przekonana.
A teraz? A teraz wszystkim polecam! Ta mała różowa piłka zrewolucjonizowała zabawę Majki. Dzięki niej Mała nauczyła się chwytać zabawki i teraz sięga łapami po wszystko. Cieniutkie boki grzechotki idealnie pasują do małej rączki i zachęcają do aktywności.
Polecam gorąco szczególnie dla takich 3-4 miesięcznych dzieciaków. U nas sprawdza się świetnie.



04:33

Ząbkujemy

Ledwo Mała przebrnęła przez trudny okres nazywany czwartym trymestrem, a już dopadło ją ząbkowanie. Jesteśmy bardzo zmęczeni, chociaż mogłabym być bardziej wyczerpana, żeby tylko Majka nie musiała przez to przechodzić.
Ślini się niemiłosiernie, apetytu nie ma, za to jest biegunka, rozżalenie, płacz, krzyk. Staramy się jej pomóc, ale naprawdę niewiele pomaga. Masujemy dziąsełka, stosujemy żel Calgel, tulimy, nosimy, śpiewamy..
Pozostaje przeczekać. W przyszłym tygodniu mamy szczepienie. Liczę na to, że pediatra będzie mieć jakieś niezawodne sposoby jak przetrwać ten trudny okres.
A jak było u Was? Co pomagało Waszym Szkrabom?

00:05

Bulwers!

Jestem świeżo po lekturze artykułu na portalu gazeta.pl o tym, jak wyproszono z restauracji kobietę karmiącą dziecko...
A raczej została wyrzucona przy pomocy policji! Czy to jest normalne?
A najgorsze są komentarze pod artykułem w stylu: dziecko nie zapłaciło za posiłek, a jadło, do restauracji nie przychodzi się z własnym jedzeniem.
Ręce mi opadły.
Do poczytania tutaj: http://wyborcza.pl/1,75477,14205224,Belgijski_dyplomata_wyrzucony_z_restauracji__bo_zona.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk#Cuk

02:02

3 miesiące

3 miesiące
Majka we wtorek skończyła 3 miesiące :)
  • Waga: piórkowa ;) 5010 g
  • Wzrost: 60 cm
  • Rozmiar ciuchów: 56/62, 0-3msc
  • Uśmiecha się rano i wieczorem, w ciągu dnia ma nas w nosie ;)
  • Właśnie odkryła, że rączki się nie tylko je, ale można je oglądać naokrągło
  • Pała miłością do zabawek w kształcie żaby

  • Gada sobie po swojemu: a gu, hu,mu
  • Lubi leżeć na macie, ale nie pamięta już jak wygląda jej łóżeczko 
  • Jej włosy nieustannie wzbudzają sensację
  • Nigdy się nie spodziewaliśmy, że można kogoś kochać aż tak bardzo..

05:37

Lustereczko powiedz przecie...

Już będąc w ciąży wiedziałam, że nie uniknę "dobrych" rad w sprawie wychowania dziecka. Byłam przygotowana na krytykę, ale i gotowa na to, żeby Mała wychowywać po swojemu, intuicyjnie, nie przejmować się ciotkami-klotkami.

Po 3 miesiącach życia Majki naprawdę niewiele rzeczy może mnie wyprowadzić z równowagi.

Ciągle słyszę, że Małej musi być zimno, bo nie nosi czapki, bo za letnio ubrana. Puszczam mimo uszu.

Ciągle słyszę, że pewnie mam wodniste i niepełnowartościowe mleko, bo Maja waży "tylko" 5 kg. Puszczam mimo uszu.

Ciągle słyszę, że po co jej pokazywać książeczki, zabawki itp., bo przecież ona nic z tego nie rozumie. Puszczam mimo uszu.

Ciągle słyszę, że Mała jest rozpieszczona (!sic), bo często marudzi i spełniamy każdą jej zachciankę. Puszczam mimo uszu.

Ciągle słyszę, że powinnam ją zostawić jak wrzeszczy, żeby się wypłakała. Puszczam mimo uszu.

Ostatnio jednak ciotce-klotce-dobra-rada udało się wyprowadzić mnie z równowagi. Jak ogólnie wiadomo małe dzieciaki mają mega frajdę z przeglądania się w lusterku. Stoję sobie w przedpokoju i pokazuje Majce nas w lusterku. Maja ma zaciesz, uśmiecha się i mamy fajną zabawę. Aż tu nagle ciotka-klotka vel ciotka-dobra-rada mówi: weź to dziecko od lustra! Nie może się przeglądać! Zostanie samolubem zapatrzonym w siebie. Będzie narcyzem i egoistką!
Och! Ach! Jak we mnie zawrzało! Aż tak, że na chwilkę odebrało mi mowę i jedyna riposta jaka przyszła mi na myśl : nie pokazuj dziecku lustra, bo wyrośnie na egoistę, to mam jej nie pokazywać psa, bo wyrośnie na zoofila??! I zanim głębiej przemyślałam, to powiedziałam ;)

Życzę sobie spokoju w przyjmowaniu dobrych rad ;) Bo i tak dla każdego zawsze coś będzie nie tak. Nie rób tak, bo coś tam... nie mów tego.. nie pokazuj.. Zawsze ktoś coś skrytykuje: a to za chuda, a to za gruba, za cicha, za pyskata. Przychodzą mi na myśl słowa piosenki Kasi Nosowskiej :

Cudzoziemka

"Cudzoziemka"

Za mądra dla głupich, a dla mądrych zbyt głupia. A huuu!
Zbyt ładna dla brzydkich, a dla ładnych za brzydka. A huu!
Za gruba dla chudych, a dla grubych za chuda. A huuu!
Spróbuj się domyślić, gdzie to mam.
Gdzie? No gdzie? A huuu!

Za łatwa dla trudnych, a dla łatwych za trudna. A huuu!
Zbyt czysta dla brudnych, a dla czystych za brudna. A huuu!
Zbyt szczecińska dla Warszawy, a dla Szczecina zbyt warszawska. A huuu!
Spróbuj się domyślić, gdzie to mam.
Gdzie? No gdzie? A huuu!

Dokładnie tam, właśnie tam.
Pan wygrał bon, a pani fiat.

11:19

Dzidziuś

Dzidziuś
Przez kilka pierwszych dni po wyjściu ze szpitala kąpaliśmy Małą w płynie marki mustela. Zaprzestaliśmy ze względu na suchą skórę i zalecenia położnej. Zostało tego płynu troszkę, w sam raz tyle, żeby zabrać go na wyjazd.

Rozmowa po skończonej kąpieli:

PrawieMąż
: Jej... ale ona ślicznie pachnie
Ja: Uhm. Tak cudnie. Bosko. Do zjedzenia.
PrawieMąż: No pachnie tak jak była malutka.
Ja: No właśnie! Takim Dzidziusiem!
PrawieMąż : Eh.. kiedy to było..

No tak. W końcu to już duża pannica ;) Jutro kończy 3 miesiące :)



11:45

Majkowe LektUry

Majkowe LektUry
Dziecię me prawie trzymiesięczne zaczytuje się w książkach ;) No może nie do końca ;) Muszę przyznać, że książeczki kontrastowe to świetny wynalazek zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Mała ma frajdę z oglądania obrazków i słuchania mojego głosu, a ja ćwiczę wyobraźnię wymyślając różnorakie historyjki.


Kto by pomyślał jeszcze rok temu, że będę wymyślać bajki o małych gryzoniach :) Kocham kocham kocham bycie mamą!



 Wszystkim serdecznie polecam wspólne chwile z książeczkami kontrastowymi :)



06:30

Nasz pierwszy raz

W sobotę odbyło się dla nas przełomowe wydarzenie. Po raz pierwszy karmiłyśmy się publicznie :) Wszystko wyszło dosyć spontanicznie i bardzo naturalnie. Wybrałyśmy się na krótki spacer, ale pogoda była tak sprzyjająca, że szłyśmy i szłyśmy... W drodze powrotnej Mała zgłodniała i dała o sobie znać. Nie było szans, żeby szybciutko wrócić do domu. Znalazłam ustronną ławeczkę w parku i dawaj :)

Byłam zdziwiona, że nikt nie zwracał na nas uwagi. Może to tylko moja chora wyobraźnia imaginowała, że za publiczne karmienie mogę zostać ukamienowana? Nie byłam zawstydzona - to też mnie zdziwiło, bo wcześniej wydawało mi się, że będę okropnie się wstydzić.
Myślę, że pomocne było to, że ławka znajdowała się na uboczu i okryłam się pieluszką. Nic nie wystawało, ale było widać, że karmię, chociażby przez ułożenie Maleństwa. W czasie ciąży publiczne karmienie przyprawiało mnie o ból głowy. Myślałam, że nie dam rady, że nie będę wychodzić przez to z domu. Okazuje się, że wszystko jest możliwe. No więc pierwsze koty za płoty :)

Spacer zaliczam do jak najbardziej udanych :) Niestety ostatnimi czasy Mała bardzo protestuje i rzadko kiedy chce jechać w wózku.. Zastanawiam się poważnie nad zakupem chusty. Szukam bezpłatnych warsztatów chustowania w Krakowie, ale niczego nie znajduję. Pewnie będę musiała skorzystać z płatnych zajęć.

07:03

Przygody z pępuchem

Majuchna kończy dziś 10 tygodni! Sto lat Mała :)

Dwa tygodnie temu pożegnała się ze swoim dobrym przyjacielem - pępuchem. Jakoś tak nie chcieli się rozstać i byli ze sobą przez 8 tygodni.

Przy wypisie ze szpitala zostaliśmy dokładnie poinstruowani jak zajmować się pępkiem. Zalecono nam przemywać kikut octaniseptem. Następnego dnia odwiedziła nas położna, która potwierdziła to, co powiedziano nam w szpitalu. Twierdziła, że pępuszek jest ładny, a na kolejnej wizycie nie będzie już po nim śladu. I tak mijał tydzień za tygodniem, aż w końcu położna poleciła przemywać spirytusem. Skubaniec jednak za nic w świecie odpaść nie chciał.

Na rutynowej wizycie u pediatry dostaliśmy skierowanie do chirurga dziecięcego. Trochę się tego obawiałam, ale wujek google opisał mi cały zabieg zaciskania nitką pępka, więc szybciutko się uspokoiłam. Czy to koniec przygody? O nie nie nie. Pan chirurg dokładnie obejrzał pępowinkę i stwierdził, że nie będzie jej ruszał:/ Wpadliśmy w lekką konsternacje. No bo jak to? A nitka? A szast prast i po strachu? Wyznaczył nam termin kontroli za 10 dni. Oczywiście nic się do tego czasu nie zmieniło, a pan doktor znowu nie chciał nic zrobić. Postanowił jednak trochę pępkiem poruszać i na całe szczęście kikut został mu w szczypcach :)

Troszkę nam z tym odpadaniem pępowiny zeszło. Niestety spotkaliśmy się z milionem opinii na ten temat. Okazuje się, że nie ma jakiegoś ściśle wyznaczonego czasu, w którym pępek ma odpaść. Naczytaliśmy się, że tak późne oddzielanie się kikuta może świadczyć o jakichś poważnych problemach zdrowotnych itp. Nikt nie potrafił nam powiedzieć wprost czy to normalne, czy nie. Muszę przyznać, że najedliśmy się strachu.

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i już prawie o pępku nie pamiętamy :)

07:59

Raz! Dwa! Trzy!...

Raz! Dwa! Trzy!...
... I mamusią jesteś Ty!

4 marca tego roku zostałam Mamą. Jest to mój rodzicielski debiut, który mam nadzieję okaże się sukcesem i największą przygodą życia.


Copyright © 2016 Books and Games , Blogger