Maja niestety zachorowała na trzydniówkę - chociaż nie mam pewności czy to na pewno to choróbsko. Mieliśmy szczęście, że dzień przed gorączką byliśmy na rutynowych badaniach, które obejmowały również morfologię, która wykazała, że Maja ma jakiegoś wirusa. Już w tym dniu była marudna, ale gorączka pojawiła się dopiero nad ranem.
Przez trzy dni temperatura oscylowała pomiędzy 38,5-39 stopni. Zbijaliśmy ją paracetamolem, który sprawdził się idealnie. Nie jestem pewna, czy była to trzydniówka, bo córa nie ma wysypki. Hm...
Nie wiem jak przetrwalibyśmy te trudne dni, gdyby Maja nie była cycowanym dzieckiem. Co chwilkę była przystawiana do piersi, co ją uspokajało i łagodziło niedogodności. Dodatkowo zyskałam pewność, że Mała się nie odwodni. Nie miała apetytu, od czasu do czasu piła tylko trochę wody. Cieszę się, że mamy to już za sobą :)