Dawno dawno temu małej dziewczynce zabrano smoczek.. Dziewczynką byłam ja i jest to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień z dzieciństwa. Pamiętam dokładnie, w którym pokoju to się stało i jak się obraziłam na wszystkich. Efektem tego było przerzucenie się na ssanie palca, które towarzyszyło mi przez kilka lat.
Moi rodzicie za długo zwlekali z odsmoczkowaniem i nie wiedzieli jak sobie z tym poradzić. Potem niestety nie było lepiej. Czułam się winna ssania palca. Uważałam, że to coś bardzo wstydliwego. Im bardziej się tego wstydziłam, tym bardziej nie mogłam się oduczyć.
W związku z moją historią byłam przekonana, że swojemu dziecku smoczka nie podam w ogóle. W trakcie kompletowania wyprawki jednak do koszyka wpadł zestaw smoczków, chociaż byłam twardo przekonana, że nie będziemy ich podawać. Maja w drugim tygodniu życia zapomniała co to sen i dała nam nieźle w kość. Próbowaliśmy wszystkiego, byłe by tylko zasnęła lub nie krzyczała chociaż przez minutę. Spróbowaliśmy smoczka, ale Mała nie chciała go ssać. Pozostała więc bezsmokowym niemowlakiem :)
Jestem zadowolona z tego, że córa nie smokuje, chociaż dostrzegam kilka minusów. Jeśli budzi się w nocy, to uspokaja ją pierś. Pewnie dużo łatwiej byłoby ze smokiem, ale nie muszę się martwić o późniejsze pożegnanie z przyjacielem :)
Moja też bez smoczka, na początku tylko tolerowała przez chwilę.
OdpowiedzUsuńA co do nocek to ja nie podaję już piersi. Jakoś tak samo wyszło. Jeśli Mała rozbudzi się to w ostateczności wkładam ją do wózka, ale ogólnie to przytulam głaszczę i usypia. Noce są w miarę dobre, chyba że zęby mocniej dokuczają to wierci się strasznie, budzi.
U nas smoczek sprawdza się w okresach, kiedy dziecię dostaje korby na cyca. Wtedy, żeby go w ogóle odłożyć do łóżeczka, trzeba go zatkać smoczkiem. Właśnie teraz jest taki okres;)
OdpowiedzUsuńu nas smoczek byl przy nr. 1 i teraz przy nr. 2 rowniez, przy nr. 1 gdy mial dwa latka przyszla wrozka od smoczkow i za kazdy smoczek dziecie dostalo prezent o ktorym marzylo, przez 3 pierwsze noce bywalo roznie... ale konsekwencja robi swoje :-)
OdpowiedzUsuń